Zanim przejdę do konkretów, warto byłoby nadać poniższemu wpisowi pewnej legitymizacji. Nie będę was oszukiwał, daleko mi do Adama Słodowego. Jako młody człowiek, który nie ma jeszcze własnego domu na jednym z podmiejskich osiedli, nie mogę nazwać się ekspertem w kwestii remontów, czy wszelkiego rodzaju majsterkowania. W jednej kwestii jednak mogę być autorytetem – w obsłudze wkrętarki. Uwierzcie lub nie, ale opanowałem ten sprzęt do perfekcji. W swoim 24-letnim życiu złożyłem kilkanaście pełnych meblościanek, dużych zestawów mebli kuchennych i niezliczoną ilość mniejszych mebli i nie zrobiłbym tego tak sprawnie bez pomocy wkrętarek. Makita, Bosch, Festool, Black&Decker, DeWalt… pracowałem na każdej. Krótko mówiąc, jestem profesjonalistą w tej materii i naprawdę lubię to robić. Zawsze odnajdywałem w tym procesie coś bardzo kojącego. Z jednej strony było to uczucie tworzenia pewnego porządku, składania czegoś w całość, czynienia namacalnego postępu. Z drugiej kwestia samej czynności, przypominało mi to czasy dzieciństwa, kiedy dostawałem nowe klocki Lego. Nie działo się to często i zazwyczaj z jakiegoś istotnego powodu – pobyt w szpitalu lub urodziny. Składanie zestawu Lego było zawsze przyjemnym, ekscytującym rytuałem. Niestety jednak, składanie mebli ma jedną kolosalną różnicę. Za żadne skarby nie można sobie pozwolić na radosną kreatywność.

Przejdźmy więc do rzeczy. 

1. Klasyczna pomyłka w obliczeniach

Komplikacje i opóźnienia wszelkiej maści to w pracach remontowych chleb powszedni. Nawet jeśli doskonale się przygotujemy poprzedniego dnia, naładujemy do pełna naszą baterię, to może nie wystarczyć. Niejednokrotnie widziałem jak praca musiała być przerywana, bo bateria była na wyczerpaniu. Nawet jeśli mamy pod ręką ładowarkę, wciąż jesteśmy skazani na czekanie, bo przecież nie naładujemy baterii w 10 minut. Generuje to oczywiście niepotrzebne straty czasu. 

Propozycja na rozwiązanie problemu? Są tak naprawdę dwie, pierwsza to oczywiście zaopatrzenie się w baterię zapasową. Zawsze gdy jednej używamy, drugą odkładamy do ładowania i dzięki temu nie musimy ani na chwilę przerywać pracy.
Drugie rozwiązanie to kupno baterii powiększonej. Nie wszyscy wiedzą, ale podobnie jak w laptopach, większość wkrętarek dopuszcza stosowanie baterii znacznie większych niż te oryginalne. Niektóre akumulatory mogą dwukrotnie wydłużyć czas pracy.

Znajdziecie je oczywiście w naszej ofercie akumulatorów do elektronarzędzi. Wystarczy, że znajdziecie swój model baterii do wkrętarki, a na karcie produktu zobaczycie czy są inne wersje pojemnościowe. 

zapasowabateria do wkretarki
Baterie do Makity: po lewej standardowy rozmiar (3000mAh), po prawej powiększona (7500mAh)

2. Ręka może zadrżeć… zwłaszcza przy remontach

Jak pewnie wiecie, prace budowlane i remontowe często wymagają od nas pewnej dozy akrobatyki lub wynajęcia kaskadera. To naturalne, że w takich sytuacjach może nam zabraknąć zwinności, zręczności lub równowagi i wkrętarka może nam zwyczajnie upaść na beton. Taki upadek może grozić na przykład uszkodzeniem ogniw, czyniąc akumulator bezużytecznym. Oczywiście, to tylko ten dość pozytywny scenariusz. 

Nie ma co owijać w bawełnę, remonty to nie rurki z kremem, to często regularna walka o przetrwanie. To prawda, trzeba sobie radzić pomimo niedogodności, które na nas spadają, ale nigdy kosztem zdrowia. Czasem pośpiech i deadline potrafią stłumić w mózgu instynkt samozachowawczy i w pewnym momencie odnajdujemy się w sytuacji takiej, jak pan na zdjęciu. 

Odpowiedź brzmi „rozsądek”. Zawsze lepiej stracić dzień pracy, niż jeden z palców. Odrobina wyobraźni z pewnością pozwoli uniknąć przykrych wypadków, których konsekwencje będą znacznie gorsze niż konieczność kupna nowej baterii do wkrętarki. 

3. Nagła awaria baterii

Akumulator do wkrętarki, jak każdy inny, ma określoną wytrzymałość i ilość cykli, które może przebyć. Nieważne jak solidne ma ogniwa, po odpowiednim czasie używania każdy w końcu odmówi posłuszeństwa. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Oczywiście, zgodnie z prawem Murphy’ego, dzieje się to zawsze w najgorszym możliwym momencie. Uwierzcie, tak właśnie to działa. 

W momencie awarii nie możemy już liczyć na doładowanie baterii i jedynym rozwiązaniem jest wymiana akumulatora. Możecie być pewni, że kiedy już się to stanie, wszystkie sklepy z akcesoriami do waszej wkrętarki w promieniu 150 kilometrów będą nieczynne i pozostałe ponad 9000 śrubek będziecie mozolnie obracać śrubokrętem. 

Na koniec grupa prawdziwych akrobatów-profesjonalistów prezentująca bardzo trudną figurę gimnastyczną o nazwie „spinebreaker”. 

Wpadnijcie do nas po zapasową baterię. Nie tylko do wkrętarek.